RINO + Biwak

Etap 1 RINO: Korytów - Olszówka (7KM)

Niewątpliwie czuć, że mamy wakacje i nasi harcerze rozjechali się na wypoczynek, bo frekwencja nie była w czasie RINO oszałamiająca. Na starcie stawiło się 13 osób wyposażonych w jednośladowe maszyny. Ci którzy nie byli z nami na RINO i na biwaku niech żałują, bo zabawa była przednia… a i przygód oczywiście nie brakowało. Niska frekwencja spowodowała, że RINO stało się zwyczajną rowerową wycieczką. Wystartowaliśmy nieśpiesznie sprzed magazynu drużyny obierając kurs na południowy- zachód, po drodze wykonując dwa zadania które były fragmentem RINO. Etap pierwszy naszej eskapady zakończyliśmy we wsi Olszówka, gdzie okrutnie zmęczeni posililiśmy się lodami śmietankowymi :) Tu peleton dopędził Wallson, który organizował RINO i na rowerze miał nie jechać.

 

Etap 1 RINO - 77 Mazowiecka Drużyna Harcerska
Etap 2 RINO: Olszówka - Św.Anka (14KM)

Drugi etap zmuszeni byliśmy zaraz po wznowieniu wstrzymać, bo Grajowi posłuszeństwa odmówił stalowy rumak ;) Tylne koło w rowerze Graja stało się od spodu dosyć plaskate, nie było więc innego wyjścia jak wezwać wóz techniczny. Wóz techniczny w postaci Kanona powożącego Niblunem zjawił się bardzo szybko, dowiózł nowy rower… mogliśmy wiec ruszać dalej. Jadąc polami okiem rzuciliśmy na naszą „lokalną saharę”, która jest dziełem kopalni kruszywa Budokrusz, a następnie ruszyliśmy bocznymi dróżkami w kierunku Mszczonowa. We Mszczonowie wjechaliśmy na Trakt Tarczyński, wzdłuż którego całkiem niedawno zbudowano komfortową ścieżkę rowerową. Traktem dotarliśmy aż nad jeziorko w lesie za Mszczowem, znane jako św.Anka

 

Etap 3 RINO - 77 Mazowiecka Drużyna Harcerska
Etap 3 RINO: Św.Anka - Radziejowice (10KM)

 Trzeci etap rozpoczęliśmy zabawą dla hardkorów a następnie małym błądzeniem. Hardkorem był Żmijas, który rozpędzał swój bolid do prędkości kosmicznych, po czym z impetem przejeżdżał przez małą rzeczkę –  polecam zobaczyć to na filmie! Jadąc dalej nagle skończyła nam się droga (choć mapa przekonywała inaczej), musieliśmy więc zawrócić. Piękne krajobrazy które przywitały nas w okolicach Grzegorzewic zmusiły nas do krótkiego postoju, który spożytkowaliśmy na dziabnięcie po małej kanapeczce. Lasami, łąkami, polami wzdłuż pięknych stawów grzegorzewickich dotarliśmy do Radziejowic, gdzie dzielni młodzi kolarze rozpoczęli okupację wiejskiego sklepu ;) Lodzik śmietankowy, cola, czipsiki… tak wyglądał nasz wypoczynek.

 

Etap 4 RINO - 77 Mazowiecka Drużyna Harcerska
Etap 4 RINO: Radziejowice - Rancho Pioruna (8KM)

Lekko już poddarci, umorusani i z odgniecionymi tyłkami rozpoczęliśmy ostatni etap naszej podróży. Z Radziejowic przez Nowe Budy i Budy Michałowskie popedałowaliśmy w kierunku posiadłości Pioruna ;) Szczególną uwagę mijanych osób wzbudzał Żmija któremu posłuszeństwa odmówiło siodełko, więc korzystał z rowerowego bagażnika. Jadąc w ten sposób wyglądał przekomicznie… jak kierowca jakiegoś zdezelowanego harleya :) Około godziny 18:00 po przejechaniu blisko 50KM dotarliśmy na miejsce naszego biwaku. Mimo zmęczenia musieliśmy się zabrać za przygotowanie miejsca i rozbicie namiotu. Przebrani w suche ciuchy… tym razem już harcerskie a nie rowerowe siedliśmy do ogniska. Śpiewogranie układało się nam jakoś wyjątkowo dobrze, bo spać położyliśmy się już gdy było dosyć widno. Na biwaku odwiedził nas Muzyk oraz Hajdi… tu szacunek dla niego, bo po niedawnym wypadku nie jest w najlepszej kondycji. Przy ogniu nie zabrakło oczywiście naszego gospodarza, czyli Pioruna :) Mamy nadzieję, że przypomniały mu się stare dobre czasy i będzie w ogniskach drużyny uczestniczył częściej. Rano jak to na biwaku pobudka była raczej ciężka. Z błogiego snu wyrwaliśmy się dopiero około godziny 9:00 … niestety było to zbyt późno, żeby spakować graty i zdążyć do domu przed deszczem. W połowie drogi do Korytowa (okolice Bieganowa) dopadła nas ogromna ulewa z gradem. Chwilę próbowaliśmy ją przeczekać pod mostem kolejowym, ale daliśmy spokój i całkowicie mokrzy ruszyliśmy dalej. Harcerz jest pogodny przecież ;)

 

 

 

9 thoughts on “RINO + Biwak

    1. Rzeczywiście było fajnie :) Bez jakiejś przesadnej spinki, tak sielankowo. Jakoś wyjątkowo dobrze też nam śpiewało przy ognisku. Ten powrót w deszczu (z gradem) też pewnie na długo zapamiętamy ;)

    1. zgodze sie z tobą ale po pewnym czasie to brakuje juz nawet wspólnego siedzenia przy ognisku i śpiewania – harcerstwo jednak uzależnia :P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *